wtorek, 16 sierpnia 2011

Dzień 56


Po kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu godzinach pełnych koncentracji, w upale, w znoju, w weekend który powinien być świętym czasem odpoczynku stworzyliśmy plan na kadencje. Plan na każdy z dwunastu miesięcy w roku, plan z wytycznymi i z numerycznym golem realizacji. Nie, nie obylo się bez dwuznaczności, bez różnicy zdań, bez podniesionego tonu i niemilych odzywek. Było co było, skończone. Teraz zaczyna się początek. Teraz zaczyna się egzekucja.

Nasz plan jest ambitny, bardziej ambitny to chyba już być by nie mógł, procent wzrostu troche onieśmiela, ale jak tu nie być ambitnym bedąc już dwa miesiące w Kazachstanie, gdzie każdy dzień po prostu zadziwia. Arriva, zatem, arriva! Do dzieła amigos!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz