wtorek, 16 sierpnia 2011

Dzień 61

"Bo widzisz, im synowa mądżejsza i bardziej niezależna tym gorzej dla syna, jeszcze bedzie mu w głowie przewracać, a poco. Tradycja jest tradycja, żyjemy w zgodzie z ludzką naturą już od wieków, nie ma co przewracać swiata do góry nogami, nie ma co za bardzo wariować". Tak sytuacje społeczną w Tadżykistanie tłumaczy mi Aliya, koleżanka Salty, która przyjechała do Almaty aplikować o wize do Wielkiej Brytanii, gdzie wyjeżdza wkrótce na studia.

Aliya pomimo tego, ze jest piękną, młoda kobietą zaczyna się ostatnio zastanawiać czy w ogole znajdzie sobie męża. Rodzina już jej przypomina, że została ostatnia niezamężna i zamiast zająć się poważnymi sprawami ona tylko jeździ, uczy się i chce się rozwijac zawodowo. Poza tym jak sama mi tłumaczy, rynek kandydatów na męża topnieje, większość porządnych kawalerów już dawno zdążyła poznac jakąś odpowiednią dziewczynę, wziąć ślub i teraz mają już dzieci w wózkach albo w ogródkach. A ona np, mogłaby nawet wyjść za mąż, jednak być matka jeszcze nie chce.

Pytam się, dlaczego nie wyjdzie zamąż, a dziecko zaplanują sobie później, za kilka lat. Ona odpowiada, że to niemożliwe, że pierwsze dziecko musi się urodzić napóźniej w rok po ślubie. Inaczej rodzina i sąsiedzi by ją wyklęli albo plotkowali, że zła z niej kobieta co nawet dziecka nie może urodzić.
Pytam o antykoncepcje, ona patrzy się na mnie dość dziwnie, mówi, że to przeciez zalezy od mężczyzny, a jeżeli on naciska, a najczęściej tak własnie jest, to dziewczyna zachodzi w ciąże w ciagu roku dla wszelkiego spokoju. Pytam raz jeszcze o tabletki antykoncepcyjne, ona nie za bardzo rozumie, jakie tabletki? Tlumaczę, że są tabletki które bierze kobieta gdy nie chce zajść w ciąże, że wtedy to od niej zależy czy bedzie matką czy nie, Aliya patrzy na mnie tcroche dziwnie, mówi że o takich nie słyszała.

Uśmiecham się do niej, co moge innego zrobic. Dziewczyna wylatuje wkrótce do Edynburga studiować Międzynarodowy Biznes, pewnie bardzo dobrze się bedzie uczyć, pewnie dostanie jakąś nagrode, pewnie będzie znała masę zależności pomiędzy strukturami ekonomicznymi różnych krajów i jaki wpływ ma recesja w USA na kurs Rubla. Pewnie nie przyjdzie jej do głowy jaki wpływ steżenie farmakologicznego progesteronu ma na zajście i utrzymanie ciąży.

Dzień 60


Salta niedawdno wróciła z wesela w pobliskim Duszanbe. Wesele było bardzo tradycyjne, bardzo tradycyjna byla i rodzina. Dziewczyna pochodziła z domu dyplomatów, chłopak pochodził z rodu potentatów naftowych. Ślub był jak Bóg przykazał w domu pana młodego z rodziną panny młodej w pierwszym rządzie. Ona miała pochylona głowę, on stał wypięty jak paw.

Przeglądam zdjęcia z wesela, ona wciąż ma pochyloną głowę, on wciąż stroszy się. Pytam dlaczego? Salta ze spokojem odpowiada, „bo jest kobietą”. Jakoże nie była to dla mnie wystarczająca odpowiedz, drąze temat. „No, ale co z tego, że ona jest kobietą?”, to, że „przynosi nieszczęscie” słysze odpowiedź.

Całe życie wierzyłam, że mam więcej szczęścia niż rozumu, nigdy bym nie pomyślała ze jako KOBIETA moge przynosić pecha, no tak, zawsze cos miałam wspolnego z kotem, nawet bym powiedziała ze tym czarnym, ale bez przesady, od razu zeby nieszczeście? Salta spokojnie tłumaczyła dalej, bo widzisz kobieta musi byc posłuszna i pokorna, ona sama sobie nie da rady wiec powinna zawsze patrzeć się w dół. Jakby, jak młody, przyjeła postawe pełną dumy, rodzina pana młodego odesłała by ja pędem do domu. Przytakuje, i udaje ze rozumiem, nie nie rozumiem ni ciut, ciut.

Salta siada i zaczyna maczać chleb w herbacie, potem znowu tłumaczy „Slub z reszta był i tak udany, para młoda znała się przedtem, oboje wyrazili zgode na poczynania swatki, spotkali się trzy razy, trwało to może z miesiąc”. „Słucham?” pytam z niedowierzaniem, „miesiąc?!?”

Miesiąc liczy sobie 30 dni, od dwóch miesięcy byłam w Kazachstanie, moje życie zmieniło się znacząco, przywykłam i odwykłam, zrozumiałam i wciaż się dziwie. Myślę sobie co można w życiu zrobić przez miesiąc:
- napisac licencjat
- obronic prace magisterska
- przejechac przez Europę
- nauczyć się czytać po rosyjsku
- zapisać się na kurs salsy
- schudnąć 3 kilo
Nigdy nie myślałam, że przez miesiąc można poznac swojego przyszłego męża i wyjść za mąż. Nie myślałam, zanim nie przyleciałam do Kazachstanu. 

Dzień 59


„Kazachstan to kraj rozwijający się”, rozwijający się  nawet szybko. To kraj drapaczy chmur, szerokich autostrad, dobrych samochodów i taniego sprzętu IT. To kraj, gdzie inwestują zachodnie potęgi, gdzie nawet uniwersytety są amerykańskie bądź brytyjskie. To kraj, który tak bardzo chciałby być w Europie, że nawet gdy zapyta się przechodnia gdzie lezy, większość powie albo w Euroazji.

Dumni mieszkańcy Kazachstanu często szczycą się swoimi osiągnięciami cywilizacyjnymi, swoim nowoczesnym podejsciem do życia, do religii, wysokim poziomem edukacji, sracji. Dzisiaj ten wysoki poziom dosięgnął Afryki, czerni Czernego Lądu albo chociaż Ciemnoty Wieków Średnich. Podejscie czysto biologiczne tutaj raczej nie występuje, przynajmniej nie wokół mnie. Cóż zrobic?

Siedzimy w mieszkaniu w gronie bardzo wykształconych kobiet z dobrych domów. Rozmawiam z nimi o Ludzie, raz jeszcze poruszam ten temat. Mówią, że to smutne ale co innego można poradzić, nie ona pierwsza, nie ostatnia, trata tata zmieńmy temat. Temat ulega wariacji, rozmawiamy już ogólnie o inicjacji, o czasie w którym się powinno, o powinnościach przed i po małżeńskich. Tutaj, te dwa aspekty są nierozdzielne. Nie ma seksu bez ślubu, albo przynajmniej planu że ten ślub sie odbędzie. Dziewictwo ma być trzymane i już. Pytam dlaczego. Odpowiedź rzuca mnie w sam środek ciemnogrodu. 

Jest wiele powodów dla których pożądna dziewczyna powinna trzymać dziewictwo do ślubu. Pierwszym z nich jest oczywiście kwestia ofiarowania całej siebie swojemu mężowi, dziewictwo ma symbolike kwiatu, największej godności którą posiadać może jedynie ten wybrany. Z takim podejściem spotkałam się już nie raz, nie jest to też zbyt wstrząsające, powiedziałabym zupełnie przewidywalna odpowiedź.

Pytam dalej, czy są jeszcze jakieś inne powody. Im dalej w las, tym mroczniej. Kobieta powinna trzymać czystość jako balans dla mężczyzny, który przecież, podkreślę przecież, tego nie dotrzyma. Ona, jako przyszła żona i matka, musi byc przykładem dla swoich dzieci, czytaj córek, bo przecież ani mąż ani synowie, nie muszą sie za bardzo naginać i o czystość przedmałżeńską zabiegać. Zatem, tak, tak, ona ma być czysta jak łza, a on może sobie szarżowac do woli i wszysko zostaje w harmonii ze wszechświatem. Salta tłumaczy mi nawet, że przecież tak są mężczyźni stworzeni, że natura ich taka, żeby skakać z kwiatka na kwiatek, a kobieta powinna być mądra i pokorna bo i taka jest natura niewiasty. No aż trudno się nie zgodzić, nieprawdaż? Staram się na wodzy trzymać swoje upodobania egalitarne również w stosunku do płciowości itylko pytam, czy jest coś jeszcze co powoduje, że jednak dziewictwo powinno być zachowane, u kobiet.

I tutaj właśnie lądujemy na wybrzezu Afryki. Filogenia. Słowo cud, które ma przekonać nawet tak butna dziewke jak ja. Ira z zadowoleniem wykrzykuje, że jest przecież filogenia! I to oczywiste, że dziewczyna powinna trzymać dziewictwo właśnie ze względów filogenicznych. Pytam zatem, czym jest ów monstrum. Ona, z zapałem pięciolatki, która właśnie dostala nową lalkę barbie, rozwiewa moje wątpliwości i  z dumą zapala kaganek oświaty pośród ciemnoty mojego umysłu. Filogenia, to udowodniona naukowo na koniach i zebrach prawidłowość, mówiąca że: Podczas pierwszego stosunku, tak zwanej inicjacji seksualnej, w ciele kobiety zostają geny mężczyzny i są one już tam przechowywane dożywotnio. W związku z tym, nawet jeśli dziecko będzie poczęte z innym ojcem, to będzie ono miało cechy pierwszego mężczyzny matki.
Staram się, Boże jakżesz ja się staram, nie wybuchnąć śmiechem i zapytać, czy wszystko z nimi ok. Międzykulutorowść jednak nauczyła mnie również cierpliwości, zatem podnoszę znacząco prawą brew i zadaje Irze kluczowe pytanie „Czy możesz mi to wytłumaczyc na bazie teorii chromosomowej dziedziczenia cech?”. Ira zwolna odchyla głowę do tyłu, tak że widać jej podwójny podbródek, potem mówi w popłochu „ To udowodnione, nie ma żadnej teorii, z reszta po co Ci chromosomy, to prawda i tyle”.
„Człowiek ma 60% genów banana” odpowiedziałam

Dzień 58


Tysiące kolorów w Kazachstanie może brzmieć nieco dziwnie, Tysiąc kolorów to bardziej w Indiach nie pośród stepów, jednak pozory myla. Kazachstan też może być kolorowy, szczególnie gdy patrzeć przyjdzie na ludzi. Mozaika twarzy na ulicach miasta przypomina mozaikę we wnętrzu meczetu pomiędzy Sayahatem a Zielonym Bazarem.

Wchodzimy do środka pełna kolorów grupą, cztery kobiety z czterech różnych światów. Hajar w hidżabie szczelnie zakrywającym jej śniadą twarz rodem z Singapuru, Jennifer w hustce, dzinsach i wyciągniętym tshircie wyglądała nie tyle na poważna Chinkę, ile na członka grupy rockowej na przedmieściach Szanghaju. Ala, po dwóch miesiącach w słońcu Talgaru bardziej wygląda na dziewczynę z południa Europy niż środkowo europejska dziewoje. No i ja, wciąż blada jak zawsze z włosami koloru blond,  z szalem na głowie, który jakby na złosć wciaż spada na ramiona odkrywając lica.

W meczecie obowiązują bardzo jasne zasady, zakryte mają być włosy, ramiona, nogi, twarz dla odmiany można odslonić, burek nosić nie trzeba. Oczywiście te zasady obowiązują panie, panowie chodzą w szortach, klapkach, bezrękawnikach, czymkolwiek. W kapeluszu, bądź nie, po prostu. Obchodzimy meczet dookoła by znaleźć odpowienie wejście, kobiety mogą wejść jedynie od tyłu, i przejść pokornie do specjalnie wydzielonej części. Ściagamy buty i boso stawiamy pierwsze kroki na dywanie meczetu.

W środku wita nas przestrzeń, skupienie, powaga sytuacji. Mówimy szeptem, a szept odbija się od ścian wypelnionych kaligrafią wzorów. Kilka zdjęć bez flesza, kilka przejść stopa za stopą, chwila refleksji siedząc po środku sali na podłodze. Wychodzimy. Tyle. Nie nie ma mistycznego ołtarza, nie ma obrazów świętych, nie ma nawet ławek. „Bóg przecież nie porzebuje obrazów” tłumaczy Hajar.