wtorek, 16 sierpnia 2011

Dzień 50


Ostatni tydzień lipca zaczał się od braku deszczu. Braku deszczu znaczy palącego słońca, znaczy temperatury w cieniu powyżej 35 stopni, znaczy duszności i bólu głowy. W wiadomościach od piątkowej masakry w Nowegii ciężko skupić się na tematach nie-trudnych. Nawet nie myśle o tematach łatwych, chodzi po prostu o te nie trudne. Większość Europejczyków debatuje wciąż na temat przyczyn i sposobów prewencji, na temat surowości i nieuchronności kary dla Brevika, wciąż wysyłamy kondolencje, żeby jakoś dać wyraz współczuciu. Pytamy retorycznie, jak można zabic 97 osob?
Przychodzę do Ali i razem po prostu gapimy się w ściane, nie nie zabardzo wiemy co mamy powiedzieć. W radio analizowane są wszystkie przyczyny, włóczka prowadzi do kłębka, kłębek jest zaplątany, nie nie wiadomo jak można po prostu zabić 97 osób. W Kazachstanie nikt nie slyszał o tragedii na wyspie, nikt nie wie dokładnie co się wydażyło, że był zamach, że był tam szaleniec. W wiadomościach powiedziano w dwóch słowach, że coś się stalo gdzieś w skandynawii. Nikt nie dociekiwał za badzo co i dlaczego. Gdy ludzie słyszą o czym rozmawiamy z Alą, dziwnie się patrzą. Dopiero potem googlują, na stronach mediów kazachskich wiele nie można przeczytać, co bardziej dociekliwi sprawdzają BBC czy CNN. Patrzą, nie wierzą, pytają o co chodzi?

Kazachstan będący jednym z 10 największych krajów świata, byłym krajem ZSSR, nie za bardzo interesuje się światem poza rosyjskojęzycznym. A nawet gdyby, media tutaj też nie cieszą się jakąś większą popularnością, ludzie którzy chcą wiedziec i tak sprawdzą BBC czy CNN, sprawdzą, porównają, wyrobią sobie opinie. Reszta zobaczyc KZTV przegryzając kotleta i nawet nie zwróci uwagi. Tak, to jest smutne. Tak samo smutne jak ignoracja każdego z wielkich krajów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz