piątek, 20 maja 2011

Dzien - 11

Czy wizy wymyslono tylko po to zeby przysparzac ludziom klopotow?

Zmiany, zmiany, wielkie zmiany, az tak wielkie ze az przerazajace. a najgorsze jest to, ze zupelnie niezalezne od tego jak bardzo sie staralismy. Cokoliwiek by czlowiek nie zrobil i tak koniec koncow dochodzi do miejsca gdzie nic innego nie pozostaje jak walenie glowa o sciane.

miejmy nadzieje ze chociaz dziure sie uda w niej wybic.

czwartek, 19 maja 2011

Dzien - 12

W Budapeszcie swieci dzisiaj slonce i jest cieplo, w Poznaniu jest pochmurnie i 25 stopni, w Almaty pada deszcz i jest chlodno, wieje silny wiatr, Warszawa ... jakos mnie w tym momencie nie obchodzi, sprawdzam jeszcze Cypr, Wroclaw, Freiburg, Bukareszt, Trojmiasto, kochany Luban... troche sie porozjezdzalismy, prawda?

Prawdopodobienstwo szczesliwego zwiazku na odleglosc jest bardzo bliskie zeru, kochankowie bardziej juz przystaja na rzucenie tego co dotychczas i zamieszkanie razem pomimo wszystko, niz na spedzanie dlugich godzin w podrozy. Mieszkanie razem swoja droga to cos co mnie zawsze przerazalo, moze dlatego ze najczesciej mlode pary zaczynaja mieszkac razem w pokoju, dziela przestrzen 16m2 gdzie wszystko jest wspolne. A ja lubie samotnosc, tak od czasu do czasu, lubie moja przestrzen, tylko moja, lubie zamknac drzwi i nikogo nie ogladac, albo zamknac drzwi i wyjsc nikomu niczego nie mowiac, patrzec w niebo, patrzec jak woda w rzece plynie, patrzec na ptaki odlatujace w przestorzach.


Siedzac dzisiaj z Monica na balkonie podczas przerwy na lunch zastanawialam sie nad przywiazaniem, nad tym co trzyma nas w jakims stanie, w jakims konkretnym miejcu, albo z jakas konkretna osoba. Kiedy przestajemy byc tylko soba, jednostka w pewnym sensie dojrzala, uksztaltowana i zaczynamy tworzyc wspolna tozsamosc, wtedy bierzemy tez odpowiedzialnosc za druga osobe i nie mozna juz spakowac placaka, zamknac drzwi i wyjsc, nikomu niczego nie mowiac. Czy wtedy tracimy wolnosc?

Czy swiadoma rezygnacja z tej odpowiedzialnosci jest przykladem dojrzalosci czy wrecz na odwrot?

__________________________________________________________________
Zwiazki na odleglosc nie wychodza, przyjaznie przy duzym wkladzie zainteresowania i czasu udalo mi sie zachowac, taka mam nadzieje. Zasadnicza roznica miedzy tymi dwoma jest ilosc namietnosci miedzy osobami, przyjaciela nie pragnie sie dotknac, z przyjacielem pragnie sie rozmawiac, nie milczec. Mam nadzije, ze po 15 miesiacach, bede jeszcze miala do kogo sie odezwac po powrocie. Jak na razie w kalendarzu pojawil mi sie kolejny wpis, sroda, godzina 19sta GMT+2 zajeta rozmowa.

środa, 18 maja 2011

dzien - 13

Podobno, swiatem zadza dwie moce, sila tworzenia i sila entropii, szczyty gor wypietrzaja sie na skutek napierania na siebie plyt tektonicznych, woda zas rozmywa brzegi rzek i tak w nieskonczonosc. Ludzie buduja domy, relacje, zakladaja rodziny, starzeja sie i zapominaja o tym dlaczego kiedys zdecydowali sie razem zamieszkac by w koncu umrzec gdzies w mgnieniu. Przygotowujemy sie dziewiec miesiecy na narodziny czlowieka, ktory odchodzi w jednej chwili. Latami budujemy wspolna przyszlosc pelna drobiazgow i marzen o wielkich podrozach i wypadach na weekend za miasto by potem wszystko rzucic i pognac w dal albo zostac, stojac u boku innego.

kolejny z moich znajomych wlasnie sie ozenil, ktos inny sie zareczyl, ktoras juz chrzci dzieci... czy niczego nie tworzac, niszcze? a moze biegnac przez zycie odciskam stopy na sciezkach innych? Zostawiajac odciski stop rzezbie, czyli cos tworze? Zastanawiam sie ile szans juz zmarnowalam i ile "happy endow" nigdy sie nie zdarzy, bo wyjechalam.

Wczoraj w rozmowie uslyszalam, ze w porownianiu ze mna ktos w ogole nie podrozuje, bo nie za bardzo sie rusza poza granice kraju. jakby to mialo jakiekolwiek znaczenie skad przesylamy pocztowki? Zyjac w obrebie 100 km od domu bylabym podroznikiem, podroz to stan ducha, to wartosci jakimi sie kieruje, to chec poznania, wspiecia sie na kolejny szczyt tylko dlatego, ze on tam jest...

Z kazdej podrozy zabieram czastke miejsca, w kazdym miejscu zostawiam czastke siebie...jestem takim tworem "miedzykulturowy" po czesci hinduska, po czesci Wegierka, Greczynka, Polka, Europejka, obywatelka swiata,
I take a part of you with me now and you won't get it back
And a part of me will stay here, you can keep it forever

Kiedy na horyzoncie pojawia sie cel, trzeba postawic sobie nowy. Najwspanialsze chwile sa jeszcze przed nami, a gdybym pewnego dnia przestala czuc dreszcz emocji, gdybym przestala sie bac ze to wszystko przeminie, zycie staciloby swoja magie, straciloby swoj sens...

dzien - 14

Czy to nie niesprawiedliwosc losu, czy to zawsze musi nam piasek sypac w oczy gdy chcemy cos wiecej, dwa kroki dalej pobiec niz inni, kilka stopni wyzej stanac, podskoczyc ponad glowy...

Bardzo spokojnie zaczynal sie dzien, bardzo milo rano bylo obudzic sie z promieniami slonca wdzierajacymi sie do mojego pokoju, rano kawa, sniadanie i mozna wychodzic...i do jakiejs 17nastej wszysko szlo jak z platka, milo, przyjemnie, bez tloku. ostatnie spotkanie w firmie bardzo pozytywnie, milo bylo wspolpracowac.... potem pierwszy skype calego teamu nowego, godzina 17:05 zaczynamy. Kazdy opowiada o sobie, hobby, zainteresowania, marzenia, ulubiona muzyka, potrawy...

niby wszystko fajnie, niby bo potem okazuje sie ze o ile ja na szali stawiam swoje studia, ktore szczerze uwielbiam, mysle o powtarzaniu roku to wiekszosc z nich jakos sie nie pali do wyjezdzania przed koncem sesji, ze nagle wizy robia sie problematyczne i ze wszyscy beda jakos pozniej...

a ja co? Niech to szlag!

wtorek, 17 maja 2011

dzien - 15

11scie miesiecy w Budapeszcie a dopiero teraz, na ostatku poszlam do SPA z Asia, lezac w jacuzzi zastanawialam sie dlaczego tyle zwlekalam? a moze dlaczego w ogole tyle zwlekamy, zostawiamy rzeczy na pozniej i te pozniej po prostu nie nadchodzi. Myslimy, ze mamy czas a tu nagle okazuje sie ze czasu nie ma, ze wszystko przemija zeby nie powiedziec przeminelo.

Czy to nie smieszne, ze planuje dokladnie kazda chwile z ostatnich dwoch tygodni a tyle niedziel gapilam sie w sciane myslac czy moze juz wstac czy moze jeszcze pospac te godzine dluzej. Teraz za to urwanie glowy, rodzice marudza, znajomi marudza, dziadek z babcia tylko pytaja czy na swieta wroce... a ja juz planuje co bede robic po Kazachstanie... w koncu Chiny sa tak blisko. Jaki ten swiat maly!