środa, 18 maja 2011

dzien - 14

Czy to nie niesprawiedliwosc losu, czy to zawsze musi nam piasek sypac w oczy gdy chcemy cos wiecej, dwa kroki dalej pobiec niz inni, kilka stopni wyzej stanac, podskoczyc ponad glowy...

Bardzo spokojnie zaczynal sie dzien, bardzo milo rano bylo obudzic sie z promieniami slonca wdzierajacymi sie do mojego pokoju, rano kawa, sniadanie i mozna wychodzic...i do jakiejs 17nastej wszysko szlo jak z platka, milo, przyjemnie, bez tloku. ostatnie spotkanie w firmie bardzo pozytywnie, milo bylo wspolpracowac.... potem pierwszy skype calego teamu nowego, godzina 17:05 zaczynamy. Kazdy opowiada o sobie, hobby, zainteresowania, marzenia, ulubiona muzyka, potrawy...

niby wszystko fajnie, niby bo potem okazuje sie ze o ile ja na szali stawiam swoje studia, ktore szczerze uwielbiam, mysle o powtarzaniu roku to wiekszosc z nich jakos sie nie pali do wyjezdzania przed koncem sesji, ze nagle wizy robia sie problematyczne i ze wszyscy beda jakos pozniej...

a ja co? Niech to szlag!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz