środa, 18 maja 2011

dzien - 13

Podobno, swiatem zadza dwie moce, sila tworzenia i sila entropii, szczyty gor wypietrzaja sie na skutek napierania na siebie plyt tektonicznych, woda zas rozmywa brzegi rzek i tak w nieskonczonosc. Ludzie buduja domy, relacje, zakladaja rodziny, starzeja sie i zapominaja o tym dlaczego kiedys zdecydowali sie razem zamieszkac by w koncu umrzec gdzies w mgnieniu. Przygotowujemy sie dziewiec miesiecy na narodziny czlowieka, ktory odchodzi w jednej chwili. Latami budujemy wspolna przyszlosc pelna drobiazgow i marzen o wielkich podrozach i wypadach na weekend za miasto by potem wszystko rzucic i pognac w dal albo zostac, stojac u boku innego.

kolejny z moich znajomych wlasnie sie ozenil, ktos inny sie zareczyl, ktoras juz chrzci dzieci... czy niczego nie tworzac, niszcze? a moze biegnac przez zycie odciskam stopy na sciezkach innych? Zostawiajac odciski stop rzezbie, czyli cos tworze? Zastanawiam sie ile szans juz zmarnowalam i ile "happy endow" nigdy sie nie zdarzy, bo wyjechalam.

Wczoraj w rozmowie uslyszalam, ze w porownianiu ze mna ktos w ogole nie podrozuje, bo nie za bardzo sie rusza poza granice kraju. jakby to mialo jakiekolwiek znaczenie skad przesylamy pocztowki? Zyjac w obrebie 100 km od domu bylabym podroznikiem, podroz to stan ducha, to wartosci jakimi sie kieruje, to chec poznania, wspiecia sie na kolejny szczyt tylko dlatego, ze on tam jest...

Z kazdej podrozy zabieram czastke miejsca, w kazdym miejscu zostawiam czastke siebie...jestem takim tworem "miedzykulturowy" po czesci hinduska, po czesci Wegierka, Greczynka, Polka, Europejka, obywatelka swiata,
I take a part of you with me now and you won't get it back
And a part of me will stay here, you can keep it forever

Kiedy na horyzoncie pojawia sie cel, trzeba postawic sobie nowy. Najwspanialsze chwile sa jeszcze przed nami, a gdybym pewnego dnia przestala czuc dreszcz emocji, gdybym przestala sie bac ze to wszystko przeminie, zycie staciloby swoja magie, straciloby swoj sens...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz