sobota, 16 lipca 2011

Dzień 34

Irina od trzech lat jest w związku z Pietią. Ich rodzice akceptują ich wspólne plany na przyszłość i czekają tylko na datę ślubu. Irina mieszka wciąż w domu rodzinnym, Pietia wynajmuje mieszkanie w Almaty, jakoże pochodzi z Astany. Pietia jest informatykiem i pracuje od roku, Irina wlasnie skończyła studia i znalazla prace w dziale HR w jednej z większych firm w Almaty. Pietia więszość czasu spędza w mieszkaniu Iriny, w czasie weekendów nawet zostaje na noc. Pytam sie ich dlaczego nie zamieszkają razem.

W odpowiedzi słyszę, że to złamałoby serce rodzicom Iriny. Że bylaby to plama na honorze, mogą zamieszkać razem dopiero po ślubie. Dopytuje nadal:
„skoro i tak rodzice wiedzą, że jesteście razem to co się zmienia w momencie gdy jesteście po ślubie?”
Odpowiedz jest i logiczna, i zaskakująca.
„Dopóki nie jesteśmy oficjalnie po ślubie, gdy nie mamy zobowiązań wobec siebie, to nic nie jest tak na pewno, tak na poważnie. Jak któreś z nas sie rozmyśli, nikogo nic nie trzyma, żadnych obowiązków, żadnych przyżeczeń. W związku z tym nie można czuć się pewnie w takim tworze przed ślubem, nie można budować niczego w niepewności. Jak wyjdę zamąż za Pietię, to będę wiedziala że on już bedzie ze mną do końca życia i wtedy będę mogła budować z nim razem przyszłość”
Nie inwestuje czasu i energii dopóki nie jestem pewna, że rynek jest stabilny – innymi slowy sobie dopowiadam sprowadzając wszystko do ulubionego return of investment.
Nie daje za wygraną, pytam dalej „ale rozwody, wciąż są rozwody... nie możesz byc pewna że będziecie życ do końca razem”
„Nie, ale wciąż wiekszej pewności niż ślub nie mam, a w koncu muszę zacząć budować coś na przyszłość z mężczyzna którego kocham”.
Prawda. Z drugiej strony ile razy spotkalam się z zupełnie odwrotnym rozumowaniem? Pary żyją ze sobą właśnie przed ślubem żeby się sprawdzić, dowiedziec czy do siebie pasuja, czy im się ułoży. Dbają o siebie bo wiedzą, że przecież nic poza dobrą wolą ich nie łączy i w momencie kiedy przestaną dbać o ukochaną/ukochanego to mogą na zawsze stracic osobę, za którą pobieglyby na koniec świata. A paradoksalnie zaraz po tym gdy staną przed ołtarzem wszysko zaczyna czerstwieć, on wie że ona już zawsze bedzie jego i przestaje pamiętać o kwiatach czy „Dzień dobry kochanie”, ona zaczyna narzekać na wszysko bo wie, że i tak wróci do domu, bo gdzie indziej miałby się podziać... i koniec konców rozpadają sie takie udane z pozoru związki bo i jednej i drugiej stronie przestaje zależeć, w końcu są po ślubie, w końcu juz będą razem. 

Ostanie pytanie, które wciaż pozostaje w mojej głowie to kwestia dopasowania. Pytam Irinę, co jeśli po ślubie okazuje sie, że małżonkowie do siebie nie pasują. Ona, troche zdziwiona moją postawą ze spokojem odpowiada
„jak nie pasują na początku to się dopasują z czasem, przecież wiedzą że muszą razem życ przez najbliższe kilkadziesiąt lat, wiec zależy im na dopasowaniu.”

4 komentarze:

  1. to prawda, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Kiedy ktoś wziął ślub, który z definicji jest "na zawsze" ma inne podejście i inaczej podchodzi do związku niż przed ślubem, kiedy jeszcze niczego nie można być pewnym... Inaczej się podchodzi do wielu spraw długoterminowo, z perspektywy małżeństwa. A rozwody... niestety coraz częściej to po prostu ucieczka, łatwy sposób na rozwiązanie problemów... Bo gdyby nie było możliwości rozwodu, to przecież ludzie staraliby się rozwiązać jakoś problem, prawda? I pewnie skuteczność tych starań byłaby zaskakująco wysoka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepiej to gdybyśmy po prostu starali się i bez ślubu i po ślubie. wciąż jak zauważyłam my raczej sie tak bardzo nie dopasowujemy, nasza indywidualność jest czesto ważniejsza niż uczucie wiec niechetnie chcemy zrezygnować z tego co nasze. Stad sama raczej bym popierała sprawdzanie czy to sie miedzy nami uda... ale to moja opinia. Co do rozwodow - chyba lepiej ze są niż zeby ich nie bylo, wciaż nie powinna to byc ucieczka raczej możliwość ktora trzyma nas w zainteresowaniu bo przecież nic nie jest takie pewne

    OdpowiedzUsuń
  3. smutne jest to co mówisz, że małżeństwo nie jest pewne. Ja myślę, że jeśli ktoś tak założy to sam sobie utrudni... Bo przecież potrzebujemy czegoś pewnego, stałego, aby mieć poczucie bezpieczeństwa, stabilności. Myślę, że tym czymś jest właśnie małżeństwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sądze że małżeństwo może być czyms stałym i pewnym, wciaz nei wszystkie małżeństwa są udane, często decyzje o wejścu w związek małżeński są nie do końca przemyślany i wtedy kiedy naprawdę dwoje ludzi nie może się ze sobą dogadać i być szczęśliwym wydaje mi się że lepiej rozstać się w zgodzie niz tkwić w niezadowoleniu i braku satysfakcji. Moze to smutne, ale zawsze lepsze niż życie w znoju.

    OdpowiedzUsuń