sobota, 16 lipca 2011

Dzień 31


„Oh Sir Johny please dont touch me” nie raz zdażyło mi się śpiewać tę rubaszną piosenkę jedynie z pozoru zachowującą dobry smak. Jednak w zderzeniu z kolektywistyczną kulturą Kazachstanu, słowa wersetu nabrały nieco innego znaczenia. Cokolwiek by nie mówić, w kochanej Europie, dla nas jedynie z pozoru kolektywnych ludzi, dotyk przychodzi po pierwsze z czasem, po drugie za pozwoleniem, tutaj nie konecznie. 

Dlatego też moje zdziwienie było niebagatelne gdy podczas pierwszej konferencji ludzie, nawet nie przedstawiwszy się uprzednio, od razu rzucali się na mnie i ściskali, całowali, dotykali... Dla nich to norma, to wyraz ekspresji pozytywnych uczuć. Dla mnie to naruszenie mojego prastarego dobra, mojej strefy prywatnej. Bo inaczej jest przeciez gdy takie uściski i umizgi przychodzą stopniowo, zgodnie z rozkladem każdego podręcznika do pracy w zespole, najpierw poznajemy imiona, potem kilka faktów o sobie, potem rozmawiamy i dopiero pozwalamy sie dotknąć... tutaj najpierw sie uściskajmy, wycałujmy, a rozmowa jak trzeba to przyjdzie, jak nie trzeba, to po co...

Różnice kulturowe, myśle sobie i zaciskam zęby. Dam rade, dam rade, wytrzymam... powtarzam i kolejny trening zaczynam od krótkiej anegdoty. Tlumaczę uczestnikom różnice kulturowe wlasnie odnośnie powitań. Mówie,
„Dla nas ważne jest żeby zostać przedstawionym przez kogoś, sami raczej nie wyciagamy ręki i nie biegamy od jednej do drugiej osoby mówiąc „cześć, jestem Ola””
Acha... słysze pomruki.
„Poza tym my wyciągamy rękę to znaczy najpierw podajemy rękę, dopiero z czasem będziemy nowopoznanego ściskać czy calować”
Oooo – pojawia się zdziwienie
W skali MMPI mam wysoką ekstrawesje i otwartość na nowe doświadczenia, wciąż w zderzeniu z Kazachami zaczęłam się zastanawiać czy normy MMPI są aż tak bardzo zależne od podłoża kulturowego że nagle z ekstra zmieniłam się w zamkniętą w sobie introwertyczke, która broni swojej strefy 0,5x0,5m2? Otóż, nie koniecznie. Co prawda obie te skale są zależne kulturowo jednak warto się zastanowić nad istotą każdej z nich. Ekstrawertyzm to chęć wyrażania siebie, ekspresji, forma jest aktorem drugoplanowym. My zwykliśmy wyrażac siebie przez słowa, pośród stepów króluje kinestezja. 

Ja czuje zakłopotanie gdy nieznajoma osoba podbiega i rzuca mi się na szyje, oni gdy ktoś wyraża emocje werbalnie. Ja zwykłam chwalić bądź ganić słowami oni albo przytulą albo nieprzytulą co oznacza brak aprobaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz