niedziela, 17 lipca 2011

Dzień 35

Wszystko co dobre, kiedys musi sie skończyć, po czterech dniach bez wytchnienia konferencja dobiegla końca. Podsumowując przedsięwzięcie musze przyznać, że odniosłam straty w postaci utraty głosu, energii oraz niedoboru snu. Z drugiej strony zyskałam większe spektrum dla zrozumienia społeczeństwa tutaj, ich tradycji i zwyczajów przez co łatwiej mi się odnaleźć w dolinie Tien Szan. Po zakończeniu ostatniego oficjalnego spotkania w akcie spontanicznej uciechy wskoczylismy do basenu by dac upust miksturze emocji wrzącej wewnątrz naszych rozpalonych .... ok no dobra, po prostu wskoczylismy do basenu bo chcieliśmy sie pochlapac i bylo gorąco.

Wróciliśmy, przebraliśmy się i kończyliśmy się pakować, ściskać wszystkie rzeczy w zawsze za małych torbach, dogadywać co do tego kto weźmie rzeczy wspolne, flipczarty, markery, projektor, przedłużacz... Po domknięciu walizki wystawiłam ją za drzwi, ostatni rzut oka na pokój, ok w miare w porzadku, śmieci nie ma, nic nie zostało, można taszczyć rzeczy na dół. Łapie za rączke walizi i w tym momencie jeden z chłopców stojących obok mowi "niet, niet", podbiega i zabiera mi walizke. Ja na to "its ok, i can handle" i biore spowrotem walizke, Salta, która stała nieopodal, mówi. "ona z Europy, tam to normalne".

Na dole Salta tłumaczy mi, że własnie obraziłam tego chłopca. Nie uszanowałam jego oferty pomocy, jego dobrej woli i dobrych manier. Ona co prawda powiedziala ze w Europie to normalne, ze kobiety noszą swoje walizki ale nie wie czy on napewno to zrozumiał. Mówie jej, że gdyby torba była ciężka to pewnie bym sama go poprosiła o pomoc, ale chyba niewiele to zmienia. Zasada to zasada, tu obrazą męskości jest gdy kobieta w ogole cokolwiek ma nosić poza jej własną torebką.

Wracając do mieszkania zastanawiam się nad konsekwencjami takich zwyczajów, Teoria Seksismu Ambiwalentnego dowodzi przecież, że szarmanckość z jednej strony, przekłada się na dyskryminacje z drugiej. Tylko co jeśli tej dyskryminacji kobiety w Kazachstanie nie zauważają, jeżeli tak do niej przywykły, że stala się normalnością i każdy inny model, bez Niej wstającej rano by zrobic Mu śniadanie, bez marzeń młodych dziewcząt by znaleźć bogatego męża i rychło wyjść zamąż, bez przynoszenia herbaty bo On nie powinien wchodzic do kuchni, bez wreszcie przepuszczania Jego przodem bo Ona nie ma prawa przekroczyć mu drogi.... nie bylby dla nich dyskryminacją tudzież przewróceniem do góry nogami rzeczywistości społecznej? Pytanie czy z naszymi pięknymi standardami mamy prawo wchodzic w butach do ich domów i przewracać na naszą jedynie słuszną modłe ich normalność?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz