piątek, 27 maja 2011

Dzien - 10

Wstawanie w samego rana nigdy nie bylo moja mocna strona, szczegolnie po urodzinach Kasiuli, jak zawsze mowie ze wyjde wczesniej i nie wychodze, bo jak tu wyjsc kiedy nie wiadomo czy wroce, a nawet jesli wroce to czy bedzie jeszcze do czego wracac?



Zaczely sie pierwsze pozegnania, staram sie byc twarda i nie ryczec, co z tego ze ryczec mi sie chce, krzyczec, ryczec, zostac kiedy wiem ze trzeba jechac?

z miastami jak z facetami, sa takie ktore szczerze kochasz, sa takie w ktorych tylko sypiasz

kocham Budapeszt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz