piątek, 6 maja 2011

Dzien - 24

Po wielkim entuzjazmie zawsze nadchodzi wielki spadek motywacji. Watpliwosci mnoza sie w glowie a balon wypelniony niby helem uderza do glowy by w koncu roztrzaskac nam uprzednio poukladany swiat w drobny pyl.

Wczorajszy dzien zdecydowanie mozna nazwac dniem pelnym znakow zapytania.
czy dobrze robie ze wyjezdzam?
czy to nie za daleko?
czy bede miala jeszcze do czego wracac?
jezeli juz teraz czasem czuje sie wyobcowana to czy po 13 miesiacach w Azji odnajde jeszcze sie w Polsce?
Czy bede tesknic i czy w ogole bedzie za czym?
Czy moich 979 znajomych na facebooku bedzie jeszcze wiedzialo kim jestem i skad pochodze?
Czy odnajde swoja tozsamosc? Bede Polka, Ola, Europejka?
Czy wybierajac step odrzucilam normalne zycie, male przyjemnosci, zwykla milosc?
wreszcie, ilu ludzi ktorych teraz widze na codzien juz nigdzy nie zobacze?
Ilu bliskich mi ludzi bede musiala pozegnac na zawsze, zycie w koncu nie jest wieczne...


Nie bylo latwo i sadze ze takich momentow jeszcze bede miala wiele, w kazdym razie raz postanowilam teraz musze dotrzymac slowa. Dzisiaj bezskutecznie probuje sie dodzwonic do ambasady Kazachstanu w Budapeszcie. Wize czas zaczac, zegar tyka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz